Nietuzinkowa opowieść o życiu Krzysztofa Topolskiego.
Poznaj początek ciekawej historii...

W terminologii PiS-u, typowym Resortowym Dzieckiem jest:
Topolski i Topperman, kosmopolita, Żyd, Kanadyjczyk, Polak.
Ochrzczony, a nie obrzezany,
ale po dwukrotnej bar micwie.
Więzień za Gomułki, emigrant, kanadyjski milioner, filantrop.
Wychowany na socjalistę, tłumaczył dla prezydenta Reagana.
fraszkopisarz, autor, a raz też bankrut.


Mający na pieńku z PiS-em, przy tym bardzo czuły obserwator.
Kabareciarz, tekściarz,
Odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Pryncypialny aż do bólu, mimo to, niepohamowany kawalarz.

Do tego podobno praprawnuk Cadyka cudotwórcy z Ukrainy.
Wszystko prawda. Resortowe Dziecko i to najgorszego sortu.
Wsstko prawda.
 Wszystko prawda.

Kup książkę:

>>> Za kilka dni już na Twojej półce <<<

Posłuchaj Nadcastu

Krótkie odcinki NIE pod, ale nadcastu już na Ciebie czekają.

To nieopublikowane w książce historie, które bawią, uczą
i inspirują.

Zapisz się za darmo i posłuchaj nadcastu:

"REKLAMA JEST DŹWIGNĄ HANDLU" - Resortowe Dziecko pisze 😉

Żyją w naszym kraju dwa plemiona wraże,
chcę dotrzeć do obu, niech mi wena wskaże.
Ażeby mą książkę nabyć wszyscy chcieli,
LUD POLSKI reklamą muszę rozanielić.

„RESORTOWE DZIECKO”, książka ma w tytule.
(Czy pan z Nowogrodzkiej kapnie się w ogóle?)
„RESORT” jest rodzicem? Więc o co tu chodzi?
Komuch się nawrócił? Kto tę książkę spłodził?

Pod „DZIECKIEM” dopisek - (najgorszego sortu).
Czy aby z polskiego? Czy lepszy z importu?
„RESORTOWE DZIECKO” - tu sekret tkwić musi.
Trzeba to rozkminić, musi to na Rusi.

Spójrzmy na okładkę, cóż, widać bobasa,
ma śpioszki, nie chałat, zatem nie odstrasza.
Jaką czapkę bobas nosi na swej główce?
Odpowiedź jest prosta, czapkę budionówkę.

Budionny, nie Biden (Biden takiej nie ma).
A gwiazda na czapce? No tutaj jest ściema.
Winna być czerwona, mniej o jedno ramię…
Czyżby bolszewicka? Znów trudne zadanie.

To gwiazda Dawida, żydowska, fersztejen?
(Czy tak wyglądała ta gwiazda z Betlejem?)

Jeśli jest żydowska, to bobas jest mośkiem,
do tego komuchem, trzeba kumać troszkę?

Worek z dolarami? Znów brak odpowiedzi,
bo je trzyma w ręku, a na nich nie siedzi.
Butelka z szampanem? Bobas jest bezczelny,
ma pić pejsachówkę, drink ma być koszerny!

Z krzyżem, też coś nie tak, bo jest katolicki,
więc pasuje na nim, jak mitra do mycki.
Na tym się nie kończą narodowe troski…
Ten krzyż, wszak to Order Odrodzenia Polski!

Bobas, tegoż krzyża, jest aż oficerem?
A nie szeregowym? Zatem będąc szczerym,
pewnie już zagadek macie pełną głowę,
no więc przeczytajcie „DZIECKO RESORTOWE”
.
Lecz nie za darmochę, jeśli zabulicie,
bobas zapamięta was na całe życie.
Bobas sugeruje, przyłączcie się do tych,
co już wysupłali te czterdzieści złotych.

Są książki wesołe, skromne, lub do seksu,
takie prosto z mostu i pełne podtekstów,
są mądre, głębokie, odkrywcze, genialne…
„RESORTOWE DZIECKO” jest uniwersalne! 😉

Kup książkę:

>>> Za kilka dni już na Twojej półce <<<

Posłuchaj Nadcastu

Krótkie odcinki NIE pod, ale nadcastu już na Ciebie czekają.

To nieopublikowane w książce historie, które bawią, uczą
i inspirują.

Zapisz się za darmo i posłuchaj nadcastu:

Chcesz poczytać więcej autorskich wierszyków Krzysztofa?

Uwaga, bo potrafią wyzwolić sympatię i nakłonić do zakupu 😉

Kliknij i przeczytaj:

Kup książkę:

>>> Za kilka dni już na Twojej półce <<<

Dla kogo ta książka?

  • Dla miłośników książek: „Resortowe dziecko” opowiada bardzo ciekawą historię człowieka, w pełni opartą na faktach.
    ​Dla poszukujących inspiracji: pomysły życiowe i biznesowe mogą nie tylko ciekawić, ale także inspirować.
  • Dla tych, którzy znają znaczenie słowa "szmalcownik": dla przypomnienia sobie dawnych czasów.
  • ​Dla ciekawych świata i zachodzących zmian: porównanie teraźniejszości z przeszłością robi wrażenie – książka przedstawia zmiany społeczne i mentalne na przestrzeni kilkudziesięciu lat.
  • Dla szukających inspiracji: pomysły życiowe i biznesowe mogą nie tylko ciekawić, ale także inspirować.
  • Dla przedsiębiorców: bohater książki przeszedł drogę „od pucybuta do milionera”, można się od niego wiele nauczyć.
    ​Dla młodych, z ambicjami: wielki świat, trudny start, bankructwo, fortuna, kreatywność życiowa. Ta książka uczy
     i bawi.
  • Dla młodych, z ambicjami: wielki świat, trudny start, bankructwo, fortuna, kreatywność życiowa. Książka uczy
    i bawi.
  • ​​Dla tych z bagażem doświadczeń i bliskich poddania się: książka pokazuje, że nawet duże potknięcia nie zwiastują końca i można znaleźć rozwiązanie nawet znaczącego problemu.
  • Dla lubiących przygody:  "tyle przygód, nie miał chyba prawie nikt. Kabaret, marzec 68, więzienie, noszenie walizek
    w hotelu za 25 dolarów tygodniowo, własny biznes samochodowy po 5 latach, największa hurtownia używanych samochodów osobowych w Ameryce po 10 latach, obroty wszelkimi typami nowych pojazdów na 3 kontynentach po 15 latach, powrót z emigracji po 20 latach"

Posłuchaj Nadcastu

Krótkie odcinki NIE pod, ale nadcastu już na Ciebie czekają.

To nieopublikowane w książce historie, które bawią, uczą
i inspirują.

Zapisz się za darmo i posłuchaj nadcastu:

Czego się spodziewać? - fragment książki:

"Proszę bardzo: cela to dwa dwupiętrowe łóżka, okno, co prawda zakratowane i zablindowane, czyli mające taką stałą żaluzję metalową, która wpuszcza światło z góry, ale nie pozwala spojrzeć w dół czy na wprost, sraczyk, umywalka
(z zimną wodą, ale dwa razy w tygodniu jest łaźnia), stolik, dwa taborety. Czysto, bo zmuszają do sprzątania,
ale też my sami woleliśmy mieć czysto.

A karcer? Dobry karcer to takie samo pomieszczenie, ze sraczem i umywalką, ale tylko jedno łóżko, zamiast materaca
– deska, więzień mógł być tylko w samej bieliźnie. No i jeden koc, ale wydawany dopiero przed snem.
Taki karcer był w pawilonie XII.

Zły karcer był zaś w pawilonie X. Położony jakieś 3,5-4 metry poniżej gruntu z malutkim okienkiem na samej górze,
też zakratowanym, oczywiście. Jakieś 2,5 metra na 1,5. Jako łóżko – goła decha przykręcona do podłogi szerokości chyba 60 cm. Kibel wolnostojący, z pokrywą przyczepioną łańcuchem do ściany, straszliwie ciężki - a trzeba go było samemu wynosić dwa razy w tygodniu. Cały czas zimno, cały czas półmrok, bo nad drzwiami do celi jest co prawda żarówka, ale wpuszczona  w ścianę, zakratowana i brudna, o mocy może 15 watów.

No i dużo gorsze jedzenie: połowa czarnego chleba rano  (do rozrywania, bo oczywiście żadnego noża nie możesz mieć, tylko łyżka i metalowy talerz „na wyposażeniu”) plus jakaś obrzydliwa kawa zbożowa. Na obiad wyłącznie zupa, na kolację – tylko taka sama kawa, bo chleb ten z rana. Nie, nie umierałeś z głodu, ale po prostu cały czas byłeś głodny.

Najgorszą jednak rzecz w takim karcerze przeżyłem chyba w maju. Okazało się, że obok jest… cela śmierci.

Po prostu: karcer za karcerem, a między nimi – powieszalnia. I chyba wykonano pod moją tam obecność karę śmierci.
Słyszałem krzyk „Ja chcę żyć”, słyszałem głuche tąpnięcie. I po raz pierwszy w życiu, ale też jedyny, doświadczyłem,
że powiedzenie o włosach stających dęba na głowie nie jest literacką metaforą."

Kup książkę:

>>> Za kilka dni już na Twojej półce <<<

Więcej o książce:

"Resortowe dziecko (najgorszego sortu)"


Zeznania Krzysztofa Topolskiego spisane przez Jacka Rakowieckiego to wybitna opowieść o człowieku, odnajdującym się w różnych życiowych sytuacjach.
W książce nie brakuje ani powagi ani humoru, a tylu przygód nie miał jeszcze chyba nikt. Pochwyć egzemplarz, pozwól się przenieść do intrygującego świata „Resortowego dziecka”!

Wydawnictwo Agrafka.


Słów kilka od protagonisty:

Książka o milionach, dolarów, nie złotych,       
o tym jak je zdobyć, czasem bez kłopotów,   
jest w niej o Kanadzie, o ropie z Syberii,
karcerach w więzieniu, o ludziach w liberii.    
O starych komuchach, nowych przekrętasach
w sumie jest w niej wszystko od Sasa do lasa.
Zatem kupcie książkę na otwartą głowę, 
prosto z serca radzi Dziecko Resortowe.     

- Krzysztof Topolski

O Krzysztofie:

Krzysztof Topolski – (ur. 1947) – polski przedsiębiorca żydowskiego pochodzenia, skazany w 1968 „za obrazę narodu polskiego”, emigrant marcowy.

Rodzina Toppermanów wywodzi się ze Lwowa. Ojciec Fryderyk był inżynierem, matka Paula lekarką. Dziadek ze strony matki walczył w Legionach Piłsudskiego. Ojciec Krzysztofa zmienił nazwisko na Topolski, kiedy po wojennej tułaczce po ZSRR pod koniec lata 1944 r. przyjechał do Stalowej Woli uruchamiać hutę.

Więcej słów od Krzysztofa:

Twórcy tej reklamy, rozkaz mi wydali:
płacisz za reklamę, to musisz się chwalić.
Że sukces reklamy to nasz cel koronny,
że jest to nieważne jaki jestem skromny,
że muszę podkreślić, że jestem bogaty,
że mając gotówkę, wolę wziąć na raty,
że już jako gówniarz swój kabaret miałem,
że za swą czupurność w więzieniu siedziałem,
że jak jest mi ciężko, zachowuję siły,
że jestem przystępny i po prostu miły,
że mam cięty język, już od urodzenia,
że jestem uprzejmy, że wiedzę doceniam,
że jak już coś powiem, to źródło mądrości,
że jak skrytykuję, to bez zbędnej złości,
że jestem przystojny, że aż grzechu warty,
że nawet w biznesie gram w otwarte karty,
że moja otwartość jest po prostu szczera,
że durniów nie lubię jak jasna cholera,
że miłość do PiS-u aż mi z brzucha bucha,
że … co się śmiejecie od ucha do ucha?
Chcecie tych „że” więcej? No dobra, to wiecie,
z miejsca kupcie książkę - najlepszą na świecie! 😉

Kup książkę:

>>> Za kilka dni już na Twojej półce <<<

Fragment książki. Z rozdziału: "Koronkowa robota!"

"Acz bywały i wpadki. Kiedyś, chyba na rewolucję w spółdzielni inwalidów, jakiś aktor mi się spóźnia i ja sam muszę jakoś zapchać czas. Wpadam na pomysł, że będę deklamował „Komunę Paryską” Broniewskiego, informuję o tym akompaniatora (chyba był nim Janusz Bogacki, choć często akompaniował też Krzysiek Knittel) i mówię, mu, że po każdej części poematu (a składa się
on z dziewięciu części w różnych stopach metrycznych i systemach rymów), by grał Międzynarodówkę.

I zaczynam:
Słuchając, usta zatnij,
czoła nie zniżaj.
Oto opowieść o dniach ostatnich
Komuny miasta Paryża.”
Kończę pierwszą część słowami:
Nim chmary żołdactwa runą,
nim przejdą po naszym ciele,
na barykady, Komuno,
do broni, obywatele!"

I daję znak w stronę fortepianu. Rozbrzmiewa Międzynarodówka, czyli wszyscy muszą wstać.
I wtedy orientuję się, że prawie połowa z obecnych na sali nie ma nóg…

Pech nas zresztą u tych inwalidów nie opuszczał, choć akurat zarabialiśmy tam wyjątkowo świetnie. Innego bowiem razu nawalony jak stodoła Maciek Zembaty niezgodnie z programem zaśpiewał dla tych nieszczęsnych niepełnosprawnych ludzi „A on klekotał i dzwonił łańcuchami/Piszczelem w piszczel uderzał rytmicznie/Kłapał zębami jak kastanietami/Był wprost wspaniały, taki dynamiczny/I wdzięku w sobie posiadał tak wiele/ Że pomyślałam – no, no, jak na szkielet.”. A potem jeszcze zaintonował inną – o Kadłubku! Musiałem go prawie kopniakami zganiać ze sceny." - fragment książki.

  SPRAWDŹ NAJCZĘŚCIEJ ZADAWANE PYTANIA:

Ile kosztuje książka?

Cena ostateczna książki wynosi 39.99 zł.
Czy książka dostępna jest w wersji papierowej czy elektronicznej?

Papier lub e-book. Ty wybierasz. Wybór będzie dostępny na stronie z koszykiem.
Jak wygląda wysyłka książki i jaki jest jej koszt?

Koszt wysyłki Pocztą Polską to 5.99 zł. Wysyłka w 24h.
 Jak mogę kupić książkę?

Możesz płacić kartą, przelewem, blikiem. By zamówić książkę, kliknij tutaj.
Copyright 2022 by Growth. Regulamin znajdziesz tutaj. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Powered By ClickFunnels.com